Opublikowano przez: Kamil
Data publikacji: 20:00, 3-01-2022
Jak ktoś lubi wiedzieć dlaczego warto zadbać o to co się pije, to odsyłam do literatury, bo tego nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Na temat wody napisano wiele książek. Mogę jedynie pomóc hasłowo:
Wodę oceniamy pod względem następujących właściwości:
Technik i podejść tyle ile ludzi. Można kupić odpowiednią maszynę albo radzić sobie inaczej. Ja najpierw opiszę co sam robię od lat. Taka woda jest smaczna i dobrze gasi pragnienie a więc organizm ją akceptuje.
W naszych kranach jest wszystko tylko nie dobra woda. Wynika to z faktu, że wodociągi modyfikują skład wody głównie pod względem przydatności technicznej, czyli ochrony rur. Taka woda nie nadaje się do picia. Można se raz wypić szklankę w ramach eksperymentu lub zabawy. 🙂 Nie nadaje się też do podlewania kwiatów ani dla innych istot żywych. To jest woda technologiczna!!!
By oczyścić ją z tych „super” dodatków potrzebny jest Filtr Odwróconej Osmozy. W praktyce jest to najtańszy dostępny filtr, raz kupiony
będzie działał przez ponad 5 lat. Daje on praktycznie wodę destylowaną/demineralizowaną. Z powodu zawartego w niej dwutlenku węgla i innych gazów woda ta jest bardzo kwaśna. Jej struktura jest również bardzo nieodpowiednia dla ludzi. Przez to nie za bardzo nadaje się do picia.
Mamy jednak pierwszy etap za sobą, czyli oczyszczenie chemiczne. Teraz wystarczy wodę ustrukturyzować i zmineralizować. Możemy to zrobić na kilka sposobów. Albo dodajemy po filtracji wkład remineralizacujący albo trzymamy wodę w szklanym baniaczku i dodajemy do niej soli alkalizujących.
Na rynku dostępne są filtry RO z baniaczkami, albo tak zwane zestawy akwarystyczne. To dokładnie ten sam filtr tylko bez akcesori poprawiających wygodę użytkowania.
Jak już wspomniałem do takiej czystej wody coś warto dodać by mieć pH=7.4 i zmniejszyć REDOX. Oprócz liniowych wkładów dolomitowych można zakupić na przykład:
– pHour Salts Young pHorever. Rozpuszczam sobie w szklanej buteleczce 200ml ze 3 łyżeczki tej soli i potem w miarę uznania dolewam
do szklanego baniaczka w którym trzymam wodę po R.O. do picia. Bez problemu sprawdzimy sobie pH takiej wody używając papierków lakmusowych do badania pH śliny. One mają zawężony zakres tak by dokładniej określić właśnie w okolicach pH=7
– Krzemień pasiasty. Mam kilkadziesiąt kawałków wrzuconych do baniaczka z wodą i po prostu sobie tam są i dodatkowo pomagają wodzie naciągnąć pierwiastkami śladowymi. Dodałem do nich również kilka kryształów by pomagały strukturyzować wodę.
– Sproszkowany koralowiec. Dosypujemy do szklanki na chwilę przed wypiciem. Dostarcza on minerałów, reguluje pH ale przede wszystkim obniża REDOX. Sprawdzałem firmy NOW Food oraz Coral Club. Zdecydowanie lepszy jest ten drugi ale i dużo droższy. Ponieważ nie pracuję teraz wysiłkowo to zrezygnowałem z tych produktów.
– Woda alkaliczna, tak ją nazywam za twórcami tej metody z Japonii. Używam jej czasami ale bardzo ją lubię do picia. Na litr wody wsypuje około 3g soli kamiennej i wciskam jedną cytrynę. Woda jest gotowa po kilku godzinach.
Na co dzień używam wody ze szklanego baniaczka gdzie na dnie leżą grudki szungitu, krzemienia pasiastego i kryształ górski. By dodatkowo poprawić strukturę wody baniaczek stoi na podstawce magnetycznej.
Czasami potrzebuję lepszej wody więc przed wypiciem przemrażam ją w lodówce i wypijam taką rano z dodatkiem soku z cytryny. Ta
woda ma dobrą dla nas strukturę. Prawie zawsze, po zrobieniu herbaty czy kawy lub innego napoju, szklankę stawiam na podstawce do strukturyzowania. Weszło mi to w nawyk i potwierdzam ich pozytywny wpływ.
Na szklanym baniaczku mam ponaklejane napisy typu 'Harmonia’, 'Równowaga’, tak jak robił to Emoto. No i kolorki. To koduje w wodzie informację, która potem służy moim komórkom.
Gdy naprawdę zależy mi na jakości, to zanim wypiję szklankę wody trzymam ją w dłoniach i błogosławie. To już wedle umiejętności energetycznych. Wiem, że mnisi robią tak prawie zawsze, choćby z szacunku dla Wody.
W miarę możliwości staram się pić taką wodę z baniaczka. Jest ona smaczna i gasi pragnienie, jednak używam jej również do robienia napojów gorących takich jak kawa czy herbata. Należy pamiętać, że woda przegotowana to woda martwa. Sam to sprawdziłem pijąc częściej taką niż żywą. Po kilku dniach byłem bardziej zmęczony i spragniony. Mimo, że piłem spore ilości tej właśnie przegotowanej/martwej wody.
Jest jeden wyjątek, w ramach terapeutycznych, piję wodę gotowaną około 10 do 15 min. Zawiera ona bardzo dużo wolnego wodoru ale trzeba ją pić małymi łyczkami póki jest bardzo gorąca. Pół szklanki dziennie to już dość duża porcja, więc nie ma co przesadzać, taka woda silnie deteksykuje.
Wodę dodatkowo ożywiam swoją intencją. Zwyczajnie przykładam do szklanki swoje ręce i wizualizuje sobie jej ładne kryształki. Ja czuję przepływ energii w dłoniach ale nawet jak ktoś tego nie czuje to i tak warto to robić.
Powyższe metody z czasem ewoluują w miarę oceny skuteczności tego co robię. Na chwilę obecną zmieniłem lekko podejście i moje metody wyglądają następująco:
– Filtr odwróconej osmozy z końcowa filtracją węglem aktywnym. Tak więc woda jest czysta na poziomie 1 do 2 ppm. (mam prosty mierniczek elektryczny do tego). Nie używam już więcej wkładów mineralizacyjnych bo zwyczajnie są nieskuteczne. Bardzo drogie a woda się nie nasyca prawidłowo w trakcie krótkiego przepływu przez ten wkład z dolomitem.
– Wodę mienralizuję albo rozpuszczonymi solami alkalicznymi albo nasyconą wodą z wkładów minaralizujących. Po prostu w szklanej butelce trzymam to co znajdowało się w środku wkładów minaralizujaych zalane wodą. Stoi tam sobie i się nasyca. Czasami postawię tę butelkę na podstawkę N-Water albo podstawkę z magnesami. Wodę z filtra RO trzymam w baniaczki z kamieniami jak poprzednio i dolewam do niej tej nasyconej minerałami tak by uzyskać około 50ppm. Wtedy mam wodę o podobnej jakości a wkłady mineralizujące naprawdę coś wnoszą.
Największy problem jest w trakcie podróżowania albo jak akurat jesteśmy poza domem i nie bardzo mamy wybór. Wtedy jest kilka rozwiązań ale mi się podoba po prostu dodanie węgla aktywnego i potem witaminy C. zawsze mam troszkę przy sobie. To praktycznie neutralizuje wszystkie zanieczyszczenia chemiczne. Naprawdę polecam. Woda jest lekko czarna ale ten węgiel aktywny bardzo dobrze wpływa na pracę jelit.
Gdy wracam z podróży szczególnie doceniam to co mam w domu. Na wyjeździe, mimo, że piję zawsze kiedy czuję pragnienie, to po tygodniu mam spękane usta i czuję się słabiej. Domowa, ustrukturyzowana woda gasi wreszcie moje pragnienie, potrafię wybić około litra zanim poczuję się lepiej.
© klinikazdrowegoczlowieka.pl 2021