Kiedyś, gdzieś, ktoś powiedział, że jak zostaną usunięte przyczyny problemu zdrowotnego, to i sam problem zniknie. Brzmi to zarówno obiecująco, sensownie, jak i logicznie. Temat, który poruszę w tym artykule jest mi bardzo bliski, niezwykle istotny dla terapeutów, ale i nie tylko. Spojrzymy na niego z różnych punktów widzenia, biorąc pod uwagę dzisiejsze formy terapii.
Po latach, a właściwie tysiącleciach pracy, ludzkość opracowała sporo książek, z których korzystamy. Ponieważ napisali je ludzie zaangażowani i rzetelni, to pochodząca z nich wiedza jest bardzo pomocna. Nie da się podważyć jej wielokrotnej skuteczności w przyczynowym podejściu do spotykających nas problemów.
Jest wiele różnych metod leczenia. Wśród nich można wymienić medycynę konwencjonalną, medycynę chińską, psychobiologię, psychologię i medycynę komórkową. Każda z nich znajduje przyczynę choroby w inny sposób. Postaram się w dużym skrócie opisać te różnice na przykładzie takiego schorzenia jak osteoporoza.
Etap Pierwszy – przyczyna leżąca w dostępnych nam ciałach
Na zdrowie człowieka wpływa wiele czynników z różnych poziomów jego struktury. Może na nie wpływać nie tylko np. dieta, suplementacja, ćwiczenia na poziomie fizycznym. Ważna jest również praca z emocjami, umysłem oraz energetyką.
Na poziomie fizycznym problem z osteoporozą najczęściej oznacza zbyt małą ilość wapnia w kościach. W związku z tym wystarczyłoby go po prostu dostarczyć. No i się go dostarcza. Można zobaczyć efekty tego działania, jednak wiem, że efekty te są coraz słabsze pomimo ciągłej suplementacji wapnia i substancji synergicznych.
Idąc dalej, na poziomie fizycznym możemy szukać przyczyn braku wapnia w problemach z wchłanianiem, czyli problemach jelitowych, pasożytach, w złej diecie, problemach genetycznych, wpływie środowiska, takich jak żyły wodne lub toksyny, utrudniające budowanie kości. Napisano wiele książek na ten temat. Zajmują się tym zwłaszcza absolwenci medycyny akademickiej. W tym przypadku widzimy, że mnogość przyczyn opisywanej dolegliwości może dosłownie przytłaczać.
Kolejnym ważnym poziomem, na którym możemy poszukiwać problemów zdrowotnych jest poziom psychiki. Dociekliwe osoby znalazły wiele powiązań psychiki z ciałem i tego rodzaju przyczyny nazwano psychosomatycznymi. Są one bardziej ujednolicone oraz łatwiej definiowalne.
Biorąc pod uwagę psychikę człowieka, przyczynami osteoporozy może być m. in. brak sensu życia oraz poczucie bezużyteczności. To psychika tutaj wydaje polecenie osłabienia kości. Podczas odpowiedniej terapii osoba znajduje ten sens i okazuje się, że nawet suplementacja nie jest już potrzebna, ponieważ organizm uruchamia swoje naturalne procesy naprawcze. Są to procesy, które wcześniej były zatrzymane przez sygnały od psychiki.
Przyszła kolej na poziom emocjonalny i jednocześnie ciało astralne. Emocje są ściśle powiązane z psychiką. Mają one swoje symboliczne odpowiedniki w ciele fizycznym. Wiemy na przykład, że nerki symbolizują relacje międzyludzkie, a więc temat bardzo emocjonujący Natomiast z medycyny chińskiej wiemy też, że nerki przynależą do elementu wody i silnie wpływają na stan naszego szkieletu. Można więc założyć, że zmieniając emocje, jakość relacji oraz to, co o tych relacjach myślimy, poprawimy stan nerek, a pośrednio jakość szkieletu.
By precyzyjniej zidentyfikować, co w naszej głowie się dzieje, potrzebujemy podejścia zintegrowanego. Nie wystarczy się tu zająć tylko emocjami lub tylko ciałem fizycznym. One ze sobą współpracują. Natomiast z perspektywy „przyczyna-skutek”, znacznie precyzyjniej można określić problematyczne emocje i ich źródło, przyglądając się fizycznym objawom.
Czy to już koniec, czy dopiero początek? Wydaje się, że rozsądne podejście do przyczyn na tych trzech poziomach powinno być bardzo skuteczną terapią, jednak to jeszcze nie wszystko, co chciałbym przekazać.
Przyszła kolej na przekonania (wierzenia w to, jaki jest świat). Człowiek dociekliwy ma życie niespokojne i po zdobyciu częściowej wiedzy siada wieczorem w fotelu i myśli: „A dlaczego w ogóle ta osoba poczuła się niepotrzebna? Co sprawiło, że powstały w niej takie, a nie inne emocje?” A no właśnie… Emocje są konsekwencją przekonań. Zatem teraz wystarczy tylko znaleźć to przekonanie i jeśli uda się je zmienić, to przyczyna przyczyn również będzie zlikwidowana?
Z przekonaniem jednak nie jest już tak łatwo. Gdy osoba cierpiąca na osteoporozę jest zadowolona z efektu pracy na wcześniejszych poziomach, może nie widzieć sensu dalszej pracy, a dodatkowo może uważać, że jej przekonanie jest właściwe i absolutnie nie ma ochoty go zmieniać. Na przykład jest przekonana, że opieka nad dziećmi jest sensem jej życia. To przekonanie działało dla niej korzystnie jak codziennie opiekowała się nimi. Często osoba ma kilka przekonań, które „wspierają” się w oddziaływaniu na nasze ciało.
Gdy jednak ktoś się zdecyduje na pracę z przekonaniami, to wchodzimy w obszary, w których rola terapeuty jest trudniejsza, natomiast ilościowo jest jej mniej. Przekonania są czymś, co trudno nam zmienić ćwiczeniami albo krótką pogadanką. Nie da się ich też wydłubać łyżeczką. W tym przypadku możemy pomóc korzystając głównie ze swojego własnego doświadczenia.
Gdy już komuś uda się te ograniczające przekonania zmienić, to najczęściej kilka innych również ulega weryfikacji. Zmiana w życiu zaczyna być widoczna. Chorująca osoba czuje, że się zmienia, a w związku z tym, również jej otoczenie ulega zmianie.
Pełen sukces? Czas pokaże
Etap Drugi – przyczyny niedostępne dla szkiełka i oka
Analizując przyczynę osteoporozy powinniśmy wziąć pod uwagę nie tylko stan ciała fizycznego i kilka ciał energetycznych. Można zadać jeszcze pytanie: A skąd takie, a nie inne przekonanie się wzięło?
W tym przypadku zgodność ekspertów jest mniejsza. Przekonania pojawiają się w różnym okresie życia człowieka. Większość z nich wskazuje najczęściej okres dzieciństwa, okres prenatalny lub wcześniejsze wcielenia. W takim razie kiedy tak naprawdę się to przekonanie formuje a co ważniejsze w jakim celu? Głębsza analiza pokazuje, że pytanie o czas i cel w tym przypadku jest nie na miejscu, błędnie sformułowane, nieadekwatne.
Zaczynamy wkraczać w zupełnie inny świat. Cała wiedza z medycyny, psychologii, psychobiologii itp. przestaje obowiązywać. Nawet świat wiedzy ezoterycznej, w którym wszystko jest bardzo logiczne, poukładane i powiązane ze sobą w sposób, w który trudno ludzkim umysłem ogarnąć, nie daje prostej odpowiedzi. Czasami taki stan rzeczy kwitujemy stwierdzeniem: „Bo tak już jest i koniec! Nie ja ten świat stworzyłem!” Próbując zrzucić winę na kogoś innego 🙂
Troszkę to frustrujące, bo wiemy, że przekonania są najwyższym poziomem, do jakiego świadomie mamy dostęp. Wiemy również, że człowiek jest znacznie bardziej złożony, a nawet ma Wolną Wolę. No ale do niej nasze metody terapeutyczne z definicji nie sięgają. To czyjaś Wolna Wola i nie posiadamy skalpela, którym moglibyśmy na nią bezpośrednio wpłynąć. Sam zainteresowany najczęściej również nie wie, co z tym zrobić i jak.
Wchodzimy w obszar, który najprościej opisać twierdzeniem: „Ja jestem Sobą!” Tę mantrę warto powtarzać, by pomału zrozumieć kim się tak naprawdę jest 🙂 Czyli np. czego się chce i co się lubi.
Czy w tym miejscu rozkładamy ręce i kończymy analizę przyczyn problemu zdrowotnego? Oczywiście, że nie! Prawdę mówiąc to mój ulubiony obszar pracy. Tu nie daję rozwiązań w postaci suplementu do łykania. W tym momencie zaczyna się praca z drugim człowiekiem, jak równy z równym. Moim zdaniem uczymy się przekazywać wiedzę tak jak inni przekazywali ją nam. Przekazuje ją wedle potrzeb indywidualnych, a efekty tego są czasami zadziwiające. Jak ktoś zrozumie, że nie jest maszynką, którą można naprawić kilkoma zabiegami, tylko sam stwarza siebie codziennie od nowa, to elementy z etapu pierwszego wydają się być stosunkowo prostą koniecznością. Czymś, co po prostu trzeba zrobić, by wszystko było spójne. Tylko kolejność się odwraca.
Gdy zaczniemy działanie od etapu drugiego może wyglądać to tak:
Zmieniłem przekonanie, a to zmieniło moje spojrzenie na świat i emocje. Mam nowy cel i widzę siebie inaczej, zaczynam inaczej się odżywiać i ten wspomniany wapń sam pojawia się w mojej diecie albo nawet przez „przypadek” znajduję fajny suplement i szybko dostarczam to, co potrzebuje mój uruchomiony już proces naprawy kości. Poniekąd wszystko dzieje się samo i we właściwym tempie.
Zaczynam czytać więcej poważnych książek, takich jak „Przeznaczenie twoją szansą”. Już nie widzę siebie jako ofiara dzieciństwa, ale widzę siebie, jak przejawiam się w różnym wieku. Zaczyna przychodzić do mojej świadomości zrozumienie siebie i własnych doświadczeń. Sens życia wyłania się znikąd 🙂
Wkraczam w świat pracy ezoterycznej, czyli wewnętrznej, poprzez rozwijanie zmysłów nie fizycznych. Tu też pewne rzeczy można robić w sposób uporządkowany, ale to już temat na inny artykuł.
Przykładem takiego zmysłu nie fizycznego jest zaufanie sobie. Na przykład jeżeli dziś mam ochotę na marchewkę, schabowego lub gruszkę to znaczy, że tego potrzebuję. Nie umiem precyzyjnie, jak lekarz, wskazać dlaczego, ale wiem, że ta decyzja na dziś jest lepsza w porównaniu z dietą ułożoną przez specjalistę.
© klinikazdrowegoczlowieka.pl 2021