Ja jestem realistą a nie joginem więc stosuję obie metody i oto moje wnioski: Suplementacja pomaga ale ma swój limit. Dostarczenie składników odżywczych to podstawa. Jak ta jest zbudowana, to okazuje się, że takie elementy jak umiarkowany ruch i medytacja są niezbędne by zachować dobre samopoczucie.
Powiem wprost, medytacja, nawet 15 min, powoduje, że moje ciało zaczyna pracować inaczej. Dosłownie to jest ten element, który jest ostatnim magicznym dodatkiem do naszego kociołka. Dopiero ten dodatek sprawia, że cała ta magia chemii zaczyna działać i te niezbędne składniki odżywcze, nie leżą i czekają, ale są wprawione w ruch. Życie to przemiany, bez tej energii nic się nie dzieje. Nic na świecie nie robi się samo, zawsze jest jakaś siła napędowa a jeszcze ponad tym, siła dyrygująca, co wie jak to zrobić.
Teraz najważniejsze, nie wiem czy to moja praktyka czy świat się zmienił, ale zmieniły się proporcje. Teraz dla mnie medytacja ma większe znaczenie zdrowotne niż 10 lat temu. Tak jakby świat zmienił proporcje i ten magiczny balans uzyskuje się przy większym świadomym udziale.
Na koniec chciałem podkreślić, że medytacja to niezwykle prosta rzecz i dam na ten temat swoje spostrzeżenia w innym wpisie.